Jak wygląda pierwszy rok studiów medycznych w Bratysławie i na co warto zwrócić uwagę

Cześć, w dzisiejszym blogu opowiem trochę o tym jak wyglądał pierwszy rok na fakultecie medycznym Uniwersytetu Komeńskiego. Jak wszystko pierwsze, rok ten jest dość trudny, ale nie z powodu przedmiotów i wiedzy, którą trzeba zdobyć. Największym wyzwaniem była zmiana środowiska z liceum i systemu szkolnictwa na uniwersytet i jego system. Do tego wymagane jest inne podejście do nauki, częściej musiałem polegać na sobie niż na nauczycielu by mi coś przybliżył.

Pierwszą rzeczą która miała miejsce jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem roku akademickiego było oficjalne wpisanie się na listę studentów uczelni. Ten proces administracyjny trzeba będzie powtarzać każdego roku, a odbywa się on najwcześniej tydzień przed rozpoczęciem nauki. Pierwszy wpis był szczególnie istotny, bo to tu po raz pierwszy widziałem wszystkich studentów mojego roku. Mogłem tu odświeżyć znajomości zawarte na egzaminie wstępnym, czy zawrzeć zupełnie nowe. Właśnie w tym dniu usiadłem obok mojego, teraz już, bliskiego kolegi.

W integracji studentów pomogła sama uczelnia organizując „fresher’s day”. Zgłoszenia na niego zbierane były w dniu wpisywania się na uczelnie. Był to dzień dla pierwszoroczniaków, w trakcie którego byliśmy się oprowadzanym po kampusie. W trakcie tego eventu było wiele czasu na nowe znajomości. Wieczorem została też organizowana impreza integracyjna dzięki, której mogłem poznać jeszcze więcej studentów swojego roku. Tu, na tej imprezie, zapoznałem się z moimi przyszłymi kolegami z grupy.

O jakiej grupie mówię? Według mnie największą zaletą uczelni jest grupowy sposób nauczania. W praktyce wygląda to tak, że cały rok jest podzielony na grupy, które składają się z 12 do 15 osób. Można więc te grupy nazwać klasami tylko zamiast literek (a,b,c itd.) są liczby. Ilość grup zależy od liczby studentów, na moim roku było ich aż 18.

Według mnie największą zaletą uczelni jest grupowy sposób nauczania.

Na wykłady chodzimy całym rokiem, ale na wszystkie zajęcia praktyczne uczęszczamy w stałych grupach. Uważam to za doskonały sposób uczenia, ponieważ nauczyciel ma zawsze więcej niż wystarczająco dużo czasu, by skupić się na każdym z osobna. Przypomina to wręcz prywatną lekcję. O tym w której grupie jesteśmy dowiadujemy się już z cała pewnością na kilka dni przed pierwszymi zajęciami. Ja dowiedziałem się o tym ze strony internetowej uczelni na 4 dni przed rozpoczęciemzajęć.

Chwilę po rozpoczęciu nauki, zwyczajowo na początku października odbyło się jeszcze jedno ważne wydarzenie. Chodzi o ceremonię immatrykulacji. Była to znakomita okazja na przyjrzenie się wszystkim studentom roku i przy okazji dowiedzenie się ich imion. Uroczystość odbyła się na głównej auli uniwersytetu. Każdy był wyczytywany z imienia i nazwiska i w obecności dziekana i rektora wręczano mu dyplom immatrykulacji, czyli dyplom oficjalnego przyjęcia na uniwersytet.

Każdy był wyczytywany z imienia i nazwiska i w obecności dziekana i rektora wręczano mu dyplom immatrykulacji, czyli dyplom oficjalnego przyjęcia na uniwersytet.

Najpóźniej wtedy wiedziałem około kto skąd jest i jak się nazywa. Poznałem wszystkich studentów z polski właśnie tego dnia, więc polecam dobrze się przysłuchiwać w trakcie czytania imion. Istniał też słodki dodatek do tego wydarzenia. Mianowicie, odbywało się ono w tygodniu i był to dzień wolny od zajęć. Dzięki temu zaraz po ceremonii miałem wiele czasu by pójść zacisnąć więzi z nowo poznanymi studentami, czy poznać kolejnych znajomych. Przy okazji mogłem odpocząć od już 2 tygodni trwającego roku akademickiego.

Przedmioty na pierwszym roku były w większości wprowadzeniem w medycynę. Najważniejsze na pierwszym roku to biofizyka i biologia z genetyką i oczywiście anatomia i histologia. Jeśli chodzi o te dwa ostatnie, to od samego początku musiałem uczyć się anatomii, a histologia zaczęła się w 2 semestrze. Jednak egzaminy końcowe z obu tych przedmiotów były dopiero na drugim roku. Jeśli chodzi o trudność przedmiotów to żaden z tych na pierwszym roku nie był problemem.

Jeśli chodzi o trudność przedmiotów to żaden z tych na pierwszym roku nie był problemem.

Biofizyka sama w sobie była bardzo ciekawym przedmiotem i stosunkowo prostym. Nauczyłem się na niej technik mierzenia ciśnienia, czy pierwszy raz wykonałem USG tkanki miękkiej i Dopplera. Anatomia, której tak się dużo studentów się bała, była realizowana w bardzo lekki sposób. Była podzielona na 3 działy i trwa, 3 semestry, co jest niespotykane. W Polsce mamy semestr krócej, zaś w Wiedniu medycy mają na całą anatomie jeszcze o półrocze mniej. W mojej opinii bardziej należy się skupić na biologii i genetyce. Przedmiot ten przysporzył na moim roczniku wiele problemów. Zaznaczam jednak jeszcze raz, że pierwszy rok na tej uczelni jest bardzo spokojny i naprawdę nie miałem potrzeb się go bać, wystarczało jedynie na bieżąco powtarzać materiał.

Poza tymi wyżej wymienionymi przedmiotami, w programie nauczania było też pielęgniarstwo, etyka, chemia medyczna, łacina z elementami greki, słowacki oraz obowiązkowy w-f. Przedmioty te już w ogóle mnie nie kłopotały. Jeśli chodzi o w-f to jedyne co mi i innym z lekka przeszkadzało to fakt, że wymagał kilku kilometrów dojazdu. Łacina i elementy greki były trudne, ale jedynie na początku. Do tego nie było wymagane posługiwanie się tym językiem, a jedynie znajomości słownictwa i umiejętność jego odmiany. Inaczej sprawa wyglądała jeśli chodzi o słowacki. Tu wymagane było szczególnie mówienie, ale dla każdego Polaka będzie to bułka z masłem. Język słowacki i polski, pomimo paru różnic w słownictwie i gramatyce, są bardzo podobne. Z własnego doświadczenia, polecam zapamiętać, szczególnie różnice w słownictwie by nikogo nie urazić.

Język słowacki i polski, pomimo paru różnic w słownictwie i gramatyce, są bardzo podobne.

Jeśli chodzi o egzaminy to większość była przeprowadzana pisemnie. Jedynie egzaminy końcowe i to tylko z przedmiotów prowadzących są były ustne. Dla mnie prawdziwym zderzeniem i doświadczeniem, które pamiętam do dziś pamiętam był egzamin ustny z biofizyki. Był on szczególny, ponieważ nigdy wcześniej nikt nie sprawdzał mojej wiedzy w trakcie luźnej rozmowy. Do tego egzaminu musiałem się przygotować całkiem sam.

Jeśli chodzi o egzaminy to większość była przeprowadzana pisemnie.

Pytania były już wcześniej znane, ale było ich koło 90, więc bez zrozumienia tematów byłoby mi trudno je spamiętać. Czas jaki musiałem wtedy poświęcić na te pytania do dzisiaj jest wyznacznikiem moich przygotowań do egzaminów. Doświadczenie z biofizyki zabrałem z sobą na następny egzamin z biologii i genetyki po drugim semestrze. Dzięki temu był on dla mnie o wiele prostszy, chociaż wymagania były wyższe.

Uważam, że pierwszy rok studiów medycznych był kluczowy dla następnych lat. Oczekiwania nie były jeszcze bardzo wysokie, dlatego z łatwością mogłem wypracować strategię nauki i działania na przyszłość. Sam wykorzystałem ten rok głównie w celu odnalezienia się w nowym systemie nauczania. Do tego miałem czas do zapoznania się z wieloma kolegami i koleżankami, z którymi wspieramy się nawzajem.